czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział IV- Co nagle to po diable

Rozdział IV- Co nagle do po diable
- Jestem!- krzyknęłam, kiedy stanęłam w przedpokoju. Odpowiedziała mi jedynie cisza- Halo?
  Przeszłam do salonu, a tam zastałam mojego śpiącego starszego brata, który chrapał sobie smacznie na sofie niczym piła łańcuchowa z pilotem w ręku. Musiał wrócić wcześniej z treningu albo w ogóle go odwołali. Z potarganymi blond włosami i spokojną twarzą wyglądał tak bezbronnie, jakby miał czternaście lat, a nie siedemnaście. Widać był bardzo zmęczony, że nawet nie zdążył się przebrać. Nadal miał na sobie tą samą czarną koszulę, która teraz była pognieciona i za długie jeansy, które wyglądały na mocno używane. Dobrze, że nie widzi go żadna dziewczyna z naszej szkoły, inaczej mogłaby go uznać za niechlujnego, czego by na pewno nie chciał. Co prawda mogłabym mu zrobić zdjęcie i na złość wstawić je na facebooka, jednak dzisiaj nerwy miałam w strzępach. Potrzebowałam chwili spokoju.
  Dopiero po minucie spostrzegłam, że przy lampce leży mała karteczka z moim imieniem napisanym na wierzchu starannym pismem mamy. Wzięłam ją do rąk i przeczytałam wiadomość:

 Cześć, kochanie. Trey dzisiaj źle się poczuł i nie poszedł na trening, a my z tatą postanowiliśmy pojechać do Nadine w odwiedziny. Pewnie wrócimy gdzieś przed północą, bo wpadniemy do Tamary, więc macie cały dom dla siebie. Proszę tylko, nie zdemolujcie go. Całuski, mama i tata.


  Zmarszczyłam brwi. Do Tamary? Po co mieliby do niej jechać? Ale czemu miałam się martwić, pomyślałam. Moi rodzice przecież są dorośli... w pewnym sensie, bo fizycznie już się nie starzeją. Czemu miałabym się o to martwić? Może mamę coś boli? Nie powinnam tym zaprzątać sobie głowy. Zamiast tego po cichu wspięłam się po drewnianych schodach na piętro i poszłam do mojego pokoju, który wyglądał jakby przeszło po nim tornado, a w tle grał kawałek Smile Like You Mean It grupy The Killers. Większość moich ubrań ,, wylewała się'' z szafy, niektóre rzeczy leżały na moim łóżku, półkach i na biurku. Fioletowa ściana była ubrudzona sosem pomidorowym od spaghetti, które zapomniałam zjeść i teraz leżało sobie na podłodze i tylko czekało, aż ktoś się na nim poślizgnie i uderzy z hukiem okno. Jakby tego było mało, wszystkie zdjęcia, które powinny wisieć na mojej korkowej tablicy przy łóżku, leżały na biurku wraz z paroma szkicami, które dostałam od ciotki ( rysuje naprawdę świetne rysunki i kiedyś pomyślałam, że poproszę ją o nie, aby stanowiły dekorację pokoju), a na parapecie w zielonej doniczce była zasadzona biała lilia, która obecnie była... dosyć zwiędnięta, jeżeli tak to można ująć. Kompletnie zapomniałam ją podlać. Zapamiętać: poprosić jutro Camerona, aby przyniósł mi jakąś substancję, dzięki której ten kwiat odżyje.
  Uważając, aby się nie poślizgnąć, dotarłam do wieży stereo znajdującej się niedaleko mnie i wyłączyłam ją, po czym zabrałam się za wkładanie ubrań do szafy. Miałam nadzieję, że mama tu nie weszła. Nie lubiła, gdy zapomniałam posprzątać pokój, a na ten widok dostałaby pewnie zawału albo bym musiała jutro sprzątać po kolacji. W każdym razie, właśnie wieszałam ostatnie rzeczy w szafie, gdy rozległ się dzwonek mojej komórki. Zrobiłam jeden krok i to był mój błąd, gdyż wdepnęłam wprost w to głupie spaghetti! Spróbowałam złapać równowagę, jednak nie udało mi się i z hukiem upadłam na drewnianą podłogę. Syknęłam z bólu, kiedy poczułam znajome pieczenie na plecach i ramionach. Mimo to, oparłam się o stoliczek na którym stał budzik i telefon, i odebrałam połączenie:
- Jeżeli to nie jest ważna sprawa, radzę się rozłączyć- syknęłam, masując się wolną ręką po jednym z obolałych ramion.
- Co żeś zrobiła?- w słuchawce odezwał się znajomy głos Avalon.
- Wiesz, właśnie miałam darmową lekcję ,, Tańca na lodzie'', a  raczej ,, Tańca na talerzu'' i nie przebiegła ona zbyt efektownie. Muszę jeszcze dużo ćwiczyć.
- Mówiłam ci, żebyś nie jadła w pokoju, a teraz się skarżysz, że poślizgnęłaś się na jedzeniu! Ale nie chcę cię pouczać. Widziałaś dzisiaj może moich rodziców? Kiedy wróciłam, nie było ich w domu. Zwykle kiedy wracam leżą na kanapie i oglądają razem filmy sensacyjne, a dzisiaj nic. Zostawili mi kartkę, że pojechali do was w odwiedziny, ale przecież nic mi nie mówili wcześniej. Rodzice Camerona i Jacoba także gdzieś zniknęli.
  Na chwilę zapomniałam o bólu i w zadumie potarłam czoło. Okej... to jest podejrzane.
- Moi mi zostawili karteczkę, że pojechali do ciotki Nadine i Tamary...kurde!- Miałam ochotę walnąć się w czoło, kiedy wszystko mi się poukładało w głowie. 
- Zebranie?- Avalon także musiała poskładać wszystkie fakty. W jej głosie słychać było rozdrażnienie- Nie mogli nam nic powiedzieć!? Przecież nie jesteśmy już małymi dziećmi!
- Zadzwoń do chłopaków i za dziesięć minut macie być u mnie.- nakazałam i rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź Avalon.
  Z wściekłości uderzyłam dłonią w stoliczek i dźwignęłam się na równe nogi. Kurde! Kiedy byliśmy mali, rodzice zawsze nas tak bajerowali, aby pójść w spokoju na zebranie Przyziemnych i Dzieci Nefilim. Z doświadczenia wiedzieliśmy, że te spotkania zawsze zwiastowały kłopoty: po jednym z nich okazało się, że w naszym mieście pojawił się bardzo kłopotliwy klan wampirów przez który zginęło wiele niewinnych osób, a po następnym, że grupa czarowników chce wskrzesić Lilith, która była uosobieniem zła. To spotkanie raczej nie było wyjątkiem i dlatego byliśmy wściekli. Owszem, kiedy byliśmy mali to mogli tak robić, nie rozumieliśmy wtedy spraw naszego świata, jednak teraz nie mamy już siedmiu lat i wszystko rozumiemy. Powinni wiedzieć, że prędzej czy później się domyślimy, dlaczego ich nie ma. Kiedy komuś działo się coś złego, cała nasza paczka o tym wiedziała bez wyjątku. To pisanie o Tamarze było bez sensu. Może i mam te szesnaście lat, ale głupia nie jestem, a zwłaszcza naiwna.
- Shade, co się dzieje?- odezwał się Trey, trzymając się futryny drzwi. Nadal był zaspany. 
  Zrobiło mi się głupio. Tak byłam przejęta tą sytuacją, że narobiłam hałasu i go obudziłam, a zasługiwał na odpoczynek. Nie chciałam ukrywać przed nim tej sytuacji, a może on coś wie? W końcu za rok będzie mógł chodzić na te zebrania i tak dalej, więc czemu miałby nie wiedzieć? Choć znając życie, wtedy bym już o wszystkim wiedziała. Trey może i był dobrym kłamcą, ale mnie nigdy nie mógł oszukać. Poza tym, pewnie wyglądałam teraz jakbym była zdezorientowana, bo przyglądał mi się z troską i zdziwieniem, jak wtedy gdy byliśmy dziećmi i przez przypadek złamałam sobie rękę, kiedy popisywałam się przed kolegami i wdrapywałam się na mur szkoły. Wtedy także przyglądał mi się z tą znaną mieszaniną czułości, zmartwienia, troski i zirytowania. Pod ostrzałem tego spojrzenia nie mogłam niczego przed nim ukrywać. Rodzina to rodzina.
- Trey... rodzice są na zebraniu tak samo jak reszta z naszej ,,rodzinki'. Cameron, Jake i Avalon już tutaj jadą.   


- Dobra, uspokójcie się- zarządził Trey, kiedy mówiliśmy jedno przez drugiego. Jak na komendę zamknęliśmy buzię i spojrzeliśmy na mojego brata.- Posłuchajcie, może nic się poważnego nie stało i nie chcieli nas niepokoić?
- Chyba sam w to nie wierzysz, Bernwell- prychnął Cam.
- A masz lepszy pomysł, Lewis?!- syknął mój brat,
- Daj mi minutę i się przymknij. 
- Jeszcze jedno takie słowo, a dostaniesz ode mnie ,, mały prezent''- powiedział Trey słodkim tonem od którego często przechodziły mnie dreszcze.
- Nie podskakuj mi, piłkarzyku! 
- Z chęcią odwdzięczę ci się za ten prezent, panie każda-dziewczyna-jest-moja!
  O nie. Jeszcze tego nam brakowało. Obydwie z Avalon wzniosłyśmy oczy ku niebu. Cam i Trey od kiedy się poznali, ciągle się kłócą i to praktycznie o wszystko. Nawet jak dzieje się coś ważnego, to sobie dokuczają i kłócą się jakby zostali wychowani przez wilki, co było strasznie irytujące w takich sytuacjach. Boże, typowi faceci: skorzy do bójki i konfliktów.
   Postanowiłam użyć pewnej anielskiej sztuczki, której nauczyła mnie mama. Stanęłam między nimi i szybko położyłam im ręce na ramionach. Wszystko stało się w tak dynamicznym tempie, że nie zdążyli zareagować. Skupiłam energię w dłoniach, która płynęła z serca i uwolniłam ją z lekkim łaskotem, dzięki czemu chłopaków odepchnęło jakbym ich uderzyła, wprost w ściany naszego przytulnego salonu. Obydwoje upadli na kolana i syknęli z bólu, a ich twarze nabrały purpurowej barwy. Jak nic byli na mnie wściekli, jednak nie przeraziłam się. Skrzyżowałam ręce na piersiach i spiorunowałam ich spojrzeniem.
- Nie mamy czasu na wasze głupie kłótnie. Rozumiem, że hormony w was szaleją, ale lepiej trzymajcie je dla swoich przyszłych dziewczyn.- prychnęłam.
  Avalon zaczęła chichotać. Trey i Cameron nadal patrzyli na siebie z wściekłością, jednak posłusznie zajęli swoje wcześniejsze miejsca i zaczęli się wpatrywać w podłogę. Przypominali małych chłopców, których mama ukarała za narobienie bałaganu. Heh, powinnam być niańką albo nauczycielką. Profesor Shadow Bernwell, magister od spraw anielskich...
- Hej, słuchajcie!- krzyknęła Avalon, wyrywając mnie z chwilowego zamyślenia.
  Szybko rzuciła się po pilota i pod głosiła na maksa telewizor. Właśnie leciały wiadomości na CNN, a ,, telewizyjna piękność'' Marian Hemingway ze swoją miną pokerzystki, mówiła do widzów, a nad jej głową wisiał wielki nagłówek głoszący: ,, Tajemnicze zaginięcia w NY''.
- Tutaj Marian Hemingway, witam serdecznie. Wiadomość z ostatniej chwili: w obrębie Manhattanu zaginęła grupa nastolatków, która prawdopodobnie wybierała się do któregoś z miejscowych klubów. Świadek powiedział, że grupa szła do klubu ,,Nocna Frezja'', kiedy w okolicy pojawiła się dziwna mgła, a, gdy zniknęła, nastolatków już nie było. Rodzice zaginionych powiedzieli, że ich pociechy nie wróciły na noc, więc zawiadomili policję. Znaleźli oni odciski stóp w okolicy tego klubu, jednak po pewnym czasie zmieniły one kierunek i urwały się przy East River. Policji obecnie przeszukuje ten teren, a także szuka innych świadków, którzy być może wiedzą, co się stało z tymi nastolatkami. Jest to kolejny incydent, w którym giną młodzi ludzie. Przypominam, że w dzielnicy Queens także zaginęła grupa studentów, którzy wracali o pierwszej w nocy z przyjęcia i obecnie są poszukiwani. Policja apeluje, aby wszyscy unikali nocnych spacerów, gdyż te zaginięcia mogą być sprawką jakiegoś mordercy czy psychopaty. Prosimy być czujni i uważać na siebie.- I to był koniec tego komunikatu, po czym przeszli do pogody. 
  Chyba wszystkim w tym salonie przeszło przez głowę: ,,zebranie''. Kawałki tej małej układanki idealnie do siebie pasowały. Tej ,,mgły'' używały zwykle faerie, aby oszołomić swoją ofiarę, a wiadomo było, że Królowa Jasnego Dworu nie darzyła Nefilim i nas sympatią, choć także była Podziemną, więc co ją powstrzymywało przed małą ,, zabawą''? Nie obchodziła jej wojna, po prostu zaszyłaby się w jakimś cichym miejscu wraz ze swoim dworem i to na nas pewnie spadłby ten problem. Chyba na serio wzięła sobie do serca ,, żyć, nie umierać''. To był jeden z wielu powodów dla których trzymałam się z dala of ich rasy. Jedynym czym mnie napawali to obrzydzeniem.
  Ale wracając do sprawy: Królowa mogła się po prostu zabawić tymi nastolatkami, aby zwrócić na siebie uwagę Clave oraz zrobić zamieszanie, a takie spektakle były jedną z jej najbardziej lubianych rozrywek, więc czemu nie? Dlatego Clave musiało zwołać zebranie, aby ewentualnie znaleźć ślady, które naprowadziłyby na sprawcę tych wydarzeń. Wystarczy usłyszeć o tym, aby się domyślić, że to nie żaden psychopata. Przecież nie nosi ze sobą przenośnego urządzenia do robienia mgły, co nie? A obecna pogoda nie sprzyja powstawaniu tego zjawiska atmosferycznego.
- Ehm...- odchrząknął Cameron- Myślicie, że to dlatego...
- Tak- powiedzieliśmy chórem.
- A co z Jacobem?- spytał Trey, nadal gapiąc się w telewizor- Czy i on nie powinien być obecny? W końcu należy do naszej paczki, prawda?
- Sama nie wiem- mruknęła Avalon pod nosem. I ja także miałam złe przeczucia.
  Jake, gdzie jesteś? 


  A o to i nowy rozdział. Mam nadzieję, że się wam podoba. Dzięki za wejścia, ale teraz czas na coś z innej beczki:
  Więc do głowy wpadł mi pomysł i tu czekam na wasze pomysły. Każdy kto przeczytał którąś z książek Cassandry Clare wie, że na początku każdego rozdziału są różne wiersze. Pomyślałam więc, że tu także dołączę wiersze, jednak nie jestem żadną poetką i marnie mi to wychodzi. W każdym razie, pomyślałam, że może wśród odwiedzających jest ktoś, kto piszę wiersze. Chodzi o to, że podawalibyście mi swoje pomysły ( swoje, nie z neta!), a ja wraz z moją zaufaną przyjaciółką zadecydujemy, który pójdzie na początek rozdziału, jednak oczywiście nie zostawiłabym innych prac. Utworzyłabym zakładkę z napisem ,, Wasze wiersze'' i tam bym wszystkie umieszczała. To samo także jest, jeżeli chodzi o rysowanie. Jeżeli chcielibyście, aby wasza praca związana z tym blogiem pojawiła się w notce i w zakładce, którą stworzę jak pomysł się rozwinie i znajdą się chętni, to przesyłacie mi je i umieszczę je w takiej naszej galerii. Ale najpierw potrzebuję ochotników. Czy jest ktoś chętny? A może macie pomysł, co chcielibyście dać od siebie. Odpowiedzi piszcie w komentarzach. To do następnej notki i miłego czytania!

PS: Mam nadzieję, że muzyka się podoba.


    


5 komentarzy:

  1. Super blog ! Na prawdę mi się podoba . Będę częściej wpadać. Pozdrawiam !
    http://style-fashionnn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny niesamowity rozdział;*
    A co do pomysłów to myślę,że wypalą:P
    Jak mi się uda coś namalować to prześle, ale ze mnie artyska nijaka;]
    Mam obraz elfa naszkicowany może byc? :D
    Czekam na kolejny z niecierpliwością:)
    I zapraszam do siebie;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Pewnie, że możesz to nadesłać. W końcu elfy także tu wystąpią, po prostu trzeba tutaj rozwinąć akcję.
      A nadesłać to możesz na dwa sposoby:
      1. Wstawisz na bloga, a ja wtedy go pobiorę.
      2. Wyślesz mi na e-maila.
      Wybierz, który chcesz i szybko odpisz.

      Usuń
  3. Hejka... Tu Ridley! Świetny rozdział. Ciekawi mnie skąd tam mgła fearie??? Skąd taki pomysł? A co do wierszy to sporo ich piszę... Ale rzadko na temat, który wybieram. Może coś wyskrobię😊

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: Jeżeli chcecie zareklamować tutaj swój blog, to piszcie ich adresy w zakładce SPAM.
Piszcie co myślicie: czy wam się opowiadanie podoba czy nie. Umiem
przyjmować krytykę, liczy się dla mnie każde wasze zdanie. Za komentarze typu ,, Fajny blog, zapraszam do siebie'' nie będę się odwdzięczać.
Nie wolno używać wulgaryzmów, czy kogokolwiek obrażać!

Obserwatorzy