sobota, 28 września 2013

Rozdział XV- Nadchodzę!

Rozdział XV- Nadchodzę!
  Tym razem nie stałam na pięknej polanie, oblanej słonecznym blaskiem, tylko w samym sercu lasu niczym zagubiona księżniczka w nowej bajeczce Disneya. Tyle, że zamiast sukni miałam swoją białą podkoszulkę i szorty, a moje włosy były targane przez wiatr, przez co pewnie zostawiały wiele do życzenia. Poza tym, wiedziałam na sto procent, że nie przyjdzie po mnie żaden książę ( choć nie miałabym nic przeciwko temu). 
  Chyba nabawię się tu klaustrofobii. Byłam otoczona gęstą roślinnością, która wydawała się wylewać z góry, przez którą bez ostrego noża nie da się przejść. Gałęzie wielkich drzew splatały się ze sobą tworząc zielony baldachim, przez który z trudem przebijało się światło słoneczne, więc co otaczały mnie wyłącznie cienie, co było dosyć denerwujące. Na szczęście przewidziałam taką ewentualność i wzięłam ze sobą magiczny kamień, aby rozświetlić mrok. Podniosłam go do góry, a światło zalało ciemność, ukazując moją zieloną klatkę. Co jak co, ale jeżeli to robota tego anioła, to raczej mnie należy do amatorów.
  Ale przecież się nie boję. Wujek mówił, że gdzieś tu jest i ja rzeczywiście czułam jego obecność. Ledwo namacalną, ale ją czułam. To było najważniejsze. Zawsze zdawałam się na mój instynkt i wrodzoną intuicję, i te dwie rzeczy jakoś mnie na razie nie zawiodły. Miałam nadzieję, że w tym wypadku także tak będzie. 
- Długo kazałaś na siebie czekać- usłyszałam za sobą znajomy głos.
  Graj, kochana, mówił mi cichy głosik w mojej głowie. To sen, a ty możesz zdobyć nad nim kontrolę. Udawaj spokojną. Odwróciłam się, więc do anioła, który opierał się o pień drzewa i przypatrywał mi się tymi swoimi ciemnymi oczami. W cieniu drzew przypominał mi anioła zguby, który przyszedł, aby przerwać moje ,,beztroskie'' życie. 
  Tak, tak, teraz mi się zebrało na zgrywanie dramatycznej sceny. Wyczucie czasu mam, nie ma co. Przechyliłam głowę komunikując: ,, Słucham?''. W nagrodę obdarzył mnie szerokim uśmiechem, który powaliłby mnie na kolana. Powaliłby, gdybym była tak małostkowa jak Jen.
- Wiesz, w moim świecie czas mija wolniej niż w waszym. Ale raczej nie chcę opowiadać o tej zakichanej dziurze. Nie skończyliśmy naszej rozmowy.
- Tylko, że tym razem to ja zadaję pytania, a ty odpowiadasz, jasne?- powiedziałam stanowczo, aby pokazać, że swoje sztuczki może zachować dla innej zdruzgotanej kobiety, szukającej pocieszyciela.
  Nie udało mi się go zaskoczyć czy nawet przerazić, a jedynie trochę rozbawić. Przyglądał mi się tak, jakbym była jego ulubioną zabawką, którą ma ochotę się teraz pobawić. Nie miałam ochoty poznać w jaki sposób, jednak nie mogłam nigdzie uciec. Roślinność była zbyt gęsta, abym mogła się przez nią przedrzeć. Chyba znalazłam się w mojej własnej pułapce.
- Wyluzuj, kochanie- Do myśli wdarł się głos wujaszka- To twój sen i ty możesz nim manipulować. Podejdź do niego i kiedy krzyknę już, każ roślinom go uwięzić.
- Normalnie jak w ,,Witch''- pomyślałam ze śmiechem.
- Tak, tak, tak, a teraz się skup.- nakazał mi. Niemal mogłam wyczuć jego irytację.- Jestem z tobą i rób, co mówię. Tylko szybko, upadłe anioły mają swoje sztuczki, aby uwięzić swoją ofiarę.
  Zakodowałam to sobie w głowie. Okej, chyba czas działać. Chwyciłam się resztek mojej odwagi i na palcach podeszłam do anioła. Gdyby był człowiekiem, żadna dziewczyna by go nie przepuściła, przyszło mi do głowy. Nawet ja... Skup się! 
  Właśnie wtedy poczułam jakąś energię w powietrzu, które zafalowało jak wody wzburzonego morza. Straciłam na chwilę koncentrację i to wystarczyło. W jednej chwili anioł zamknął mnie od tyłu w żelaznym uścisku, że nie mogłam się wyrwać, a w jego oczach widziałam dziki triumf. Coś błysnęło i zesztywniałam, gdy zobaczyłam jego ostre kły, które zbliżały się do mojej szyi. Rzucałam się na wszystkie strony, aby się od niego uwolnić, ale był za silny. 
- Już!- ryknął Devin,
- Uwięzić anioła!- wrzasnęłam z całej siły, aż ziemia pode mną się zatrzęsła. Anioł zacisnął dłonie na mojej szyi, abym nie mogła nic mówić, jednak miałam w sobie dość sił.- Uwięźcie go i to już!
  Jak zaczarowana obserwowałam, jak gałęzie pochylają się ku nam i dosłownie wyrywają mnie z uścisku upadłego anioła, a potem delikatnie stawiają mnie na równych nogach przy okazji troszcząc się, abym nie upadła. Po chwili jednak zaczęły oplątywać wkurzonego chłopaka, który przeklinał w demonicznym języku jak popadnie ( pierwszy raz zaczęłam żałować, że Eve nauczyła mnie tego języka), na co jednak nie zważały roślinki tylko zaplotły go w liściasty kokon, który wydawał się delikatny, a jednocześnie mocny, jak ten motyla. Tyle, że w środku nie była mała gąsieniczka, a pomiot piekielny, który nie wydawał się zadowolony ze  swojego położenia. No cóż, wszystkim dogodzić nie można, prawda?
  Pochyliłam się nad czarnowłosym i nie mogąc się powstrzymać od triumfalnego uśmiechu, zaczęłam się bawić liśćmi, które nieoczekiwanie wyrosły, tworząc pd jego głową coś w rodzaju poduszki i mówić niby mimochodem:
- Okej, więc sprawa wygląda tak. Nie wiem o tobie nic szczególnego, poza tym, że przebywasz tu za karę. Wybacz, ale nie należę do osób, które lubią żyć w niepewności, a ja nie mam bladego pojęcia co z tobą począć. Więzić cię wiecznie nie będę, ale torturować mogę, ile mi się podoba.- Co prawda nie chciałam tego robić, ale postraszyć go mogę, prawda? Choć nie wyglądał na przekonanego, w jego oczach dostrzegłam czujność.- Zrobimy tak. Odpowiesz na moje pytania, a ja wypuszczę cię i dam ci spokój. Chyba, że chcesz być ćmą przez wiele lat. Twój wybór.-wzruszyłam ramionami.- Wchodzisz w to czy nie?
- Tak- powiedział z furią. Widać było, że bardzo nie lubi, kiedy ktoś mu rozkazuje. W pewnym sensie ja też tego nie lubiłam, jednak wolałam się w to nie zagłębiać. Jeszcze mnie oszuka i wszystko pójdzie na marne.
- Okej, więc może: jak masz na imię? Zwracanie się do ciebie ,, Upadły aniele'' nie jest zbyt komfortowe.
  To pytanie zbiło go z tropu. Widocznie myślał, że zacznę od trudniejszych pytań. Widać trochę się rozluźnił, a na jego twarzy zawitał blady uśmiech.
- Mów mi Aiden. 
- Fajne imię- stwierdziłam, przyglądając się swoim paznokciom, starając się wyglądać na znudzoną. Co jak co, ale zabawić się można.- Okej, a kim byłeś przed upadkiem? Byłeś jakimś ważniakiem czy może knypkiem na posyłki?
  Aiden wybuchnął śmiechem, aż ziemia się pode mną zatrzęsła. Spojrzałam na niego z niemym pytaniem w oczach.
- Ciężko mi się przyzwyczaić do tego, że z tobą rozmawiam.- przyznał, a potem wyszczerzył zęby w szelmowskim uśmiechu.- Poza tym, to co o tobie mówili to prawda. Dziewczęta z rodu Shepardów są naprawdę wyszczekane. Chyba dlatego większość aniołów się wami interesuje.
- To się nazywa kobiecy urok- wzruszyłam ramionami, okazując, że mało mnie to obchodzi. Mama wielokrotnie mi mówiła, a o naszej historii i nie pominęła tej części w której byliśmy dla aniołów królikami doświadczalnymi albo przynajmniej gorącymi towarami. Jeżeli o mnie chodziło, w życiu nie chciałabym być z aniołem. Wolę swoje życie pozornie normalnej nastolatki, a nie córki anielskiej wojowniczki.- No to może następne pytanie. Dlaczego zostałeś strącony i czemu jako twoją karę wybrali przebywanie w moich snach?- Ciekawe czy powie prawdę.
- Zostałem niesłusznie oskarżony, ktoś mnie wrobił i dlatego jestem w twoim świecie. Posądzono mnie o zabicie niewinnej śmiertelniczki, która wiedziała o naszym istnieniu i w pewnym sensie była ze mną związana.- spojrzał mi w oczy, próbując z nich coś wyczytać, jednak starałam się zachowywać normalnie. Anioł i ludzka kobieta? Nowość. Gestem zachęciłam go do dalszego mówienia.- Zostałem tu zesłany, gdyż chcieli dla mnie surowej kary. Przebywanie w czyiś snach z przymusu jest czymś okrutnym. Anioł zostaje wciągnięty w sen danej osoby czy tego chce czy nie. W dodatku wszyscy domyślali się, że jesteś wybuchowa i wojowniczka, jak matka, dlatego obmyślili sobie, że ty dostarczysz mi jeszcze więcej cierpienia. Ludzie często nienawidzą kogoś kogo nie znają, prawda? Tak samo jest w moim świecie. 
- Ale czemu za każdym razem, kiedy próbowałam cię zobaczyć, sen się urywał?
- Kolejna część kary. Nie mogłaś mnie zobaczyć, a ja musiałem być tu sam i przeżywać sen od nowa i tak cały czas.- zmarszczył brwi, jakby nad czymś się intensywnie zastanawiał- W zasadzie to chyba bardziej irytowało ciebie niż mnie.
- Mniej więcej- przyznałam.- Ale czy to się kiedyś skończy? To błędne koło? Czy jesteśmy związani ze sobą na wieczność? Wybacz, ale perspektywa twojej ciągłej obecności w moich snach nie jest zbyt przekonująca.
  Na jego twarzy pojawił się kpiarski uśmiech.
- Nie jestem dość przystojny dla ciebie?
  Wywróciłam oczami.
- Chłopcy mają jedną wspólną wadę: myślą, że jak są przystojni to mogą mieć każdą, a to jest jak zwalenie sobie byka na głowę. Jesteście dziwnym gatunkiem człowieka.
- To samo można powiedzieć o kobietach- uniósł brwi.- Przecież wy też nie...
  Urwał, kiedy powietrze między nami zafalowało, a moja skóra zaczęła blednąć i zlewać się z otoczeniem. Pisnęłam zdziwiona i stanęłam na równe nogi. Ja znikam! Co się dzieje?! Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale silny wiatr uniósł mnie do chmur, jakbym była leciutka jak piórko...  

- Shadow!- ktoś szarpnął mnie za ramię tak, że podskoczyłam na łóżku.
  Gwałtownie się podniosłam i spojrzałam wprost w zapłakane oczy... Eve?! Moja przyjaciółka trzymała mnie za ramię, a z jej oczu co chwilę płynęły świeże łzy. Wyglądała jak pół nieszczęścia z zapuchniętymi oczami i czerwonymi policzkami, które zdawały się płonąć. Potrząsnęłam głową, aby odegnać z siebie resztki snu i przytuliłam ją do siebie. Drżała w moich ramionach niczym małe dziecko, a słone łzy wsiąkały w moją bokserkę jak w szmatkę. Mimo to, przytuliłam ją jeszcze mocniej i zaczęłam głaskać ją po plecach, aby się uspokoiła. 
- Eve, co się stało? Powiedz mi, proszę- wyszeptałam.
- Shy...Shy- chwyciła się za włosy i zamknęła oczy, jakby chciała zniknąć z tego świata.- Shy zniknęła. 

  Wiem pewnie, co niektórzy powiedzą: krótki rozdział, a ja tak długo nie dodawałam. Powodów było kilka: brak czasu, gdyż jak mówiłam, mam nawał zajęć i co chwilę jakieś kartkówki mam w szkole, kolejny blog do pisania oraz najgorsze: brak weny, a wiadomo, że jak nie mam weny to nie piszę. Poza tym mam sporo książek do przeczytania i zajęcia dodatkowe, więc wybaczcie, że mnie długo nie było. Mam nadzieję, że wam się rozdział podoba. Dziękuję, że tak długo czekaliście i miłego czytania!
  


 
  

5 komentarzy:

  1. Może i nie jest zbyt długi, za to bardzo ciekawy. I nie szkodzi, że późno, ważne, że jest. Doskonale cię rozumiem. W tym roku mam rozszerzenie na humanie i strasznie dużo nauki. Nawet jeśli są chęci, ciężko znaleźc czas.
    Trochę szkoda mi tego anioła. Siedzi tam, uwięziony i czeka, aż Shadow zacznie z nim rozmawiac. A gdy Shadow już przychodzi, to on łapie ją i próbuje ugryźc. Nic dziwnego, że dziewczyna uwięziła go. Szkoda, że Shadow nie zdążyła dowiedziec się więcej. Podejrzewam, że wkrótce dowiemy się czegoś więcej o Aiden'ie. Ciekawe, co stało się z Shy? Nie mogła tak po prostu zniknąc. Nikt tak po prostu nie znika.
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bombowy;]
    Życzę dużo weny i pozdrawiam;*
    PS. Sama nie mam czasu na pisanie ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: Jeżeli chcecie zareklamować tutaj swój blog, to piszcie ich adresy w zakładce SPAM.
Piszcie co myślicie: czy wam się opowiadanie podoba czy nie. Umiem
przyjmować krytykę, liczy się dla mnie każde wasze zdanie. Za komentarze typu ,, Fajny blog, zapraszam do siebie'' nie będę się odwdzięczać.
Nie wolno używać wulgaryzmów, czy kogokolwiek obrażać!

Obserwatorzy