czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział XX- Zdradzona

 Rozdział XX- Zdradzona
  Jeszcze nigdy w życiu nie czułam takiej zwierzęcej furii, która napędzała każdą komórkę mojego ciała do działania. Wszystko zdawało się wirować przed moimi oczami, a brzuch bolał mnie tak jakby dostała porządnego kopniaka z półobrotu. A może tak było? W końcu los może dawać te ,, kopniaki'', prawda? 
  Pewnie większość z was powie, że przesadzam, bo w końcu jesteśmy tylko przyjaciółmi...chyba. Tak właściwie to nie wiem. Po tym wszystkim sama nie wiem kim on jest, czy ten S.J z którym się kumplowałam jest prawdziwy. Ale jak mógł być z Amandą?! Nie rozumiałam tego, a do oczu co chwilę napływały mi świeże łzy, przez co wszyscy w autobusie się na mnie gapili ze współczuciem, czego na prawdę nie lubiłam. Nie znosiłam kiedy ludzie patrzyli na mnie jak na bezbronną istotę, zranioną przez świat. Czy byłam zraniona? Owszem. Czy byłam bezsilna? O nie. Każdy Nefilim ma swój honor, nawet taki dziwny jak ja i nie zamierzam go tracić. Na razie jedyne co mi pozostało z tej głupiej znajomości to resztki godności, której nie dam sobie odebrać. Jeżeli ta lala Amanda i S.J chcą wojny, będą ją mieli. Nie trzeba mnie było długo błagać. W tej chwili wszystko działało na mnie jak czerwona płachta na byka.
  W końcu wysiadłam z autobusu tuż pod domem państwa Selfrind. Byli oni jedną z bardziej bogatszych rodzin, przez co na każdym skrawku posiadłości było widać przepych i opieszałość domowników. Dom przypominał bardziej lokalną wersję jakiegoś pałacu, kolumny podtrzymujące drewniany dach nadawały temu miejscu staroświecki charakter, a wielka fontanna w ogrodzie, którą było widać z kilometra mówiła jakby: ,, My jesteśmy super, a wy nie''. Normalnie pałac lalek Barbie- nic dodać, nic ująć.
  I wtedy ich zobaczyłam. Słyszałam plotki, że Amanda nigdy nie zaciąga zasłon przez co dosłownie wszystko widać z ulicy, ale nie myślałam, że jest tak głupia. Wiedziała, że Mylesowie mieszkają na przeciwko, a S.J to mój kumpel, a teraz było widać jak się namiętnie całują na kanapie, jakby byli jakimiś sekretnymi kochankami, co mnie jeszcze bardziej rozzłościło. W dodatku blond włosa była w prowokującej czarnej sukience przez co podkreślała jej talię, a S.J mógł bez przeszkód się z nią migdalić jak w tych filmach dramatycznych, kiedy dziewczyna widzi swojego ukochanego, który trzyma w objęciach inną. To było tak straszne.... że brak słów. Nawet nie zauważyłam, że runęłam na chodnik z wycieńczenia, spowodowanego tymi wszystkimi wydarzeniami. Wszystko w moim życiu zaczyna wywracać się do góry nogami, a teraz jeszcze to! Z moich oczu zaczęły obficie spływać łzy. Może dlatego, bo nigdy nie czułam się tak źle. Jakby ktoś wepchnął mi rozżarzone żelazo do gardła, a w plecy ugodził nożem. To było straszne, gorsze od ataku hordy demonów Oni. Zaczęłam bezgłośnie płakać.
  Właśnie wtedy S.J mnie zobaczył. Gwałtownie zrzucił z siebie Amandę, która chyba krzyknęła zaskoczona jego nagłą zmianą i zaczął się we mnie wpatrywać błagalnym wzrokiem, jakby mówił ,, To nie to, co myślisz''. Ale tak było. Widziałam jego twarz przez kurtynę włosów, te rysy twarzy, które znałam tak dobrze jak swoje własne. A może pod tą maską kryje się syn obłudy i zarozumialstwa? A ja głupia tego nie zauważyłam.
- Shadow!- usłyszałam za sobą krzyk, a po chwili poczułam silne ramiona Bonnie, która podniosła mnie z chodnika i zaczęła prowadzić w stronę swojego domku. 
  Spojrzałam na nią, chodź przez lekko sklejone rzęsy ledwo co widziałam. I się zdziwiłam, bo nigdy nie widziałam jej tak poważnej. Zniknęła ta nieśmiała, strachliwa Bonnie, która pewnie dla wielu była łatwą ofiarą, a pojawiła się silna kobieta gotowa na wszystko, żeby tylko wyciągnąć mnie z doła. Tyle, że teraz to chyba nie było możliwe. Czułam się tak jakby kawałki złamanego serca raniły moje ciało i sprawiały mi ból, który był w zasadzie nie do zniesienia. 
  Przynajmniej teraz dowiedziałam się, czemu mówi się o ,, złamanych sercach, pomyślałam. 
  Bonnie właśnie otwierała drzwi swojego domu, kiedy po drugiej stronie usłyszałam krzyk mojego byłego przyjaciela, który odbijał się echem w moich uszach:
- Shadow, proszę! Wysłuchaj mnie!
  Nawet nie zorientowałam się, kiedy do nas podbiegł i chwycił mnie w ramiona, jakbym była małym dzieckiem. Starałam się mu wyrwać, ale nie miałam dość sił, aby się uwolnić z jego objęć, a był silny jak mało kto. Podniósł mój podbródek tak, że nasze oczy się spotkały przez co nie mogłam oderwać od niego wzroku. 
- Shade, proszę cię- wyszeptał. Jego oddech owionął moją twarz, jednak nie traciłam głowy. 
- O co?- spytałam zachrypniętym głosem. 
  Nie wiadomo jak znalazłam w sobie siłę i wyrwałam się z jego objęć. Chciałam skończyć tą maskaradę. Stanęłam pewnie na nogach i spojrzałam mu głęboko w oczy, aby dostrzegł powagę sytuacji i aby było mu wstyd, że mnie zdradził, a tego na prawdę nie lubię. Bonnie chciała się wmieszać, jednak pokazałam jej ręką, że dam sobie radę i zwróciłam się w stronę S.J-a, który przybrał tą swoją minę zbitego psa, co mnie jeszcze bardziej rozzłościło. Niemal czułam jak gniew dodaje mi sił, które zamierzałam teraz wykorzystać. 
  I dobrze. Dostanie to, na co zasłużył.
- Kim ty jesteś, Samuelu?- spytałam poważnie.- Kim jesteś? Bo ja nie wiem. Wiem za to, że mnie cały czas okłamujesz i jeszcze miziasz się z tą...- wyplułam z siebie przekleństwo, które było chyba na tyle dobitne, aby zrozumiał, co miałam na myśli.
- Shadow...
- Nie, słuchaj mnie- przerwałam mu z hardą miną.- Kończę z tym. Kończę z kłamstwami i z tobą. Wiesz co? Kochałam cię. Nie tylko jak brata, ale jak ukochanego- wyznałam. Momentalnie zbladł, jednak nie dałam czasu mu się otrząsnąć.- Tak, Samuelu Jasonie Collinsie, kochałam cię, chciałam ci oddać swoje serce. Teraz jednak wiem, że to byłby najgorszy błąd w moim życiu, że cała nasza przyjaźń to było jedno, perfidne kłamstwo w którym tkwiłam przez wiele lat. Ja nie należę do twojego świata, ty do mojego, dlatego nie warto już utrzymywać tej znajomości budowanej na oszustwach. Zapamiętaj tylko jedną rzecz: mam coś takiego jak honor i nie zamierzam go stracić. Idź lepiej do Amandy, gdzie będziesz żył w luksusie. Ja wolę siedzieć w swojej skromnej posiadłości, budowanej z miłości i szczerości, a nie z obłudy.
  S.J przez chwilę wpatrywał się we mnie jakby pierwszy raz mnie widział na oczy. Ja miałam jednak dość patrzenia na niego, jednak kiedy się odwróciłam, chwycił mnie za rękę z siłą o jaką nigdy bym go nie podejrzewałam i zmusił, abym na niego patrzyła. Bonnie próbowała go odciągnąć, ale był za silny, a ja nie mogłam użyć swojej zdolności. Nie przy nich, bo obydwoje są bystrzy. Musiałam polegać na wrodzonej sile i sprycie, choć wiedziałam w głębi serca, że coś się dzieje z nim nie tak. Jakby wampir dał mu swoją krew lub jakby nie był z tego świata, tylko z mojego. Ale to nie było możliwe, a jego znajomość z Gravesem jeszcze niczego konkretnego nie mówiła.
  Wtedy czyjeś silne ręce odciągnęły mnie od S.J-a i popchnęły na grunt, przez co chłopak uderzył plecami w betonowy chodnik. Jęknął z bólu, a ja przez chwilę przyglądałam mu się oniemiała. Tego było po prostu za dużo. 
  Odwróciłam się i niemal uśmiechnęłam na widok znajomych brązowych oczu w których było widać te charakterystyczne błyski, które zawsze się pojawiały w jego oczach, kiedy był zły. Nie wiedziałam dlaczego, ale kiedy tylko zobaczyłam zaciętą minę Travisa, poczułam się bezpieczna i szczęśliwa, że przy mnie jest. Może dlatego, bo byliśmy ulepieni z tej samej gliny. Mama miała rację: był zabójczy, ale pokazał, że nie był aż takim draniem za jakiego go miałam. Poczułam lekkie wyrzuty sumienia, kiedy tak się do niego ufnie przytulałam, ale musiałam to odsunąć na później. Bo scena rozgrywają się przed moimi oczami była masakryczna.
  Niespodziewanie za S.J-em pojawiła się Lea, młodsza siostra Travisa, którą tak samo jak jej brata znam od dziecka. Miała długie brązowe włosy barwy karmelu, które często zostawiała rozpuszczone, delikatne rysy twarzy oraz brązowe oczy takie jak u brata. Lea kojarzyła się większości z elegantką, gdyż nawet teraz była ubrana w czarne spodnie, adidasy z wyższej półki, białą bluzkę i narzucony na nią beżowy płaszcz, który podkreślał lekko opalony odcień jej skóry. Nie przypominała wojowniczki, ale światowej klasy modelkę jednak niewiele osób wiedziało, że ta dziewczyna potrafi być równie skuteczna co jej brat i chyba jej to pasowało. Lubiła być taka jak inni Nocni Łowcy, a jeszcze bardziej uwielbiała zaskakiwać na rozmaite sposoby.
  Jednak nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że pojawi się w takiej sytuacji. Wiedziałam, że Lea mimo swojego piękna i elegancji nie lubiła być do kogoś ,, przywiązana'' jak to określiła, ale nie znosiła, kiedy ktoś zdradzał jej znajomych. ,,Rodzina to rodzina'' jak to mówi. 
  To była jednak przesada. Dziewczyna odciągnęła mojego byłego kumpla od Travisa siłą i popchnęła go na trawnik jak wcześniej zrobił to jej brat. Znikąd jednak pojawiła się Amanda, która chciała uderzyć Leę torebką, jednak ta zręcznie ją wyminęła i popchnęła tak, że wylądowała tuż obok swojego kochasia. Brązowowłosa zaśmiała się złośliwie i otrzepała ręce z uciechą równą euforii dziecka, które otrzymało upragnioną zabawkę:
- To się nazywa segregowanie śmieci- syknęła najbardziej jadowitym tonem na jaki było ją stać. Szybko jednak się opamiętała i spojrzała na swojego brata.- Travis, zabierz ją do domu.
- Kim jesteście?- spytała Bonnie. Była straszliwe zdezorientowana, spoglądała to na mnie to na moich towarzyszy.
  To się zrobiło nieciekawie...
- Jesteśmy przyjaciółmi Shadow- powiedział Travis za mnie, uprzejmie skłaniając głowę, bo nadal byłam w jego objęciach- Travis i moja siostra Lea. 
- Możemy przedstawić się kiedy indziej?- spytała Lea, nie odrywając oczu od swoich ofiar- Nie chcę być niegrzeczna, ale...
- Wchodźcie- Bonnie otworzyła na rozszerz drzwi i gestem zaprosiła nas do środka.
  Lea weszła pierwsza, potem Bonnie i ja z Travisem, kiedy doszedł do mnie cichy szept S.J-a.
- Shadow... nie jest za późno...
  Nie miał racji. Było za późno na wyjaśnienia. Z tą myślą weszłam do domu Mylesów, zostawiając za sobą przyjaźń z Collinsem.
- Kto chce kawy?!- krzyknęła Bonnie z kuchni. Widocznie jej rodzice gdzieś wyszli, inaczej pani Myles zeszłaby na dół i nas przywitała jak zwykle.
- Wszystko w porządku?- spytał Travis, obracając mnie tak, abym mu spojrzała w oczy. 
  Pierwszy raz zobaczyłam w nich troskę skierowaną w moją stronę. Właśnie w tej chwili mogłam zobaczyć jedną z twarzy Travisa. Przyszło mi do głowy, że nigdy nie widziałam, aby troszczył się o kogoś poza rodziną, a teraz on, nieustraszony Versill, syn jednego z najlepszych dowódców eidolonów wraz ze swoją narwaną siostrą pomaga mi się uporać z przyjacielem, który mnie zdradził. Nigdy bym nie pomyślała, że w czymś tak błahym dla naszej rasy mi pomogą. 
  A jednak, ,, Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie''.
  Spojrzałam na niego ciepło, pierwszy raz w taki sposób od czasu, kiedy się poznaliśmy i przytuliłam się do niego jak do misia pluszowego. Potrzebowałam czyjegoś ciepła, a on nie oponował, tylko przyciągnął mnie do siebie mocniej. To było słodkie z jego strony. Nawet jak na fakt, że był draniem.
- Nic mi nie jest- szepnęłam.- Dzięki wam.

No hej i jak wam się podoba? Szkoda, że jest was tak mało. Czekam na wasze komentarze moi drodzy!

4 komentarze:

  1. Rozdział byłby naprawdę fajny, gdyby... przemowa Shadow do S.J -a nie pochodziła z XIV wieku :(
    Mówiła okropnie, przesadnie i w ogóle to do niej nie pasowało. Nawet jeśli była Nocnym Łowcą itd.
    Poza tym fajnie, choć jeszcze nie podoba mi się to, że tak tarzała się po ziemi. Jasne, rozpacz itp, ale jakoś mi to nie pasuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, przyznaję to mi poważnie wyszło, ale z tym ostatnim to się nie zgadzam, bo zaobserwowałam, że nawet najtwardsze dziewczyny nie dają sobie z czymś takim rady. Poza tym nie chce z niej robić jakiejś super bohaterki bez skazy, daję jej także takie cechy jak wrażliwość, która jest charakterystyczna dla nas nastolatek w większości przypadków. Po prostu ja lubię bohaterki, które mają w sobie coś z naszego normalnego świata, dlatego to jest.

      Usuń
    2. Też nie lubię takich bohaterek, chodziło o samą tą czynność, nie całą rozpacz. Dobrze, że jest wrażliwa, ale na serio, raczej mi się wydaje, że jeśli kumpel dziewczyny, która się w nim podkochuje, chodzi z inną, to ona będzie zrozpaczona, wściekła etc., ale raczej nie rzuci się przy nim na chodnik. Choć ludzie mają różne reakcje.

      Usuń
  2. Ach rozdział fajny. Ciekawe z kim będzie Shadow :) Czekam z niecierpliwością na neksta :D

    Pozdrawiam Clary

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: Jeżeli chcecie zareklamować tutaj swój blog, to piszcie ich adresy w zakładce SPAM.
Piszcie co myślicie: czy wam się opowiadanie podoba czy nie. Umiem
przyjmować krytykę, liczy się dla mnie każde wasze zdanie. Za komentarze typu ,, Fajny blog, zapraszam do siebie'' nie będę się odwdzięczać.
Nie wolno używać wulgaryzmów, czy kogokolwiek obrażać!

Obserwatorzy