Rozdział XXXV- Stara Molly
Punktualnie o wpół do dwunastej w nocy zebraliśmy się na parkingu szkolnym, aby omówić plan działania. Pan Jenkins- ochroniarz naszej szkoły- miał teraz przerwę na kawkę i pogaduszki przez telefon ze swoimi znajomymi, więc w spokoju mogliśmy stać na parkingu i rozmawiać o naszym planie. Jego zmiennik miał być punktualnie o północy, więc musieliśmy się śpieszyć. Niestety drugi ochroniarz bardzo poważnie traktował swoją pracę i gdyby nas zobaczył jak zakradamy się do ogrodu, bezzwłocznie zawiadomiłby panią dyrektor. Raczej żadne z nas nie chciało iść w odwiedziny do komisariatu, a nie mogliśmy wcześniej zacząć całej akcji. Duchy opuszczały swoje miejsca pochówku dopiero po zapadnięciu zmroku, więc nie mogliśmy zebrać się wcześniej. Trzeba było działać szybko i zdecydowanie.
Podczas gdy Cam rozmawiał z moim bratem, który właśnie wybierał się do Rachel, a Avalon i Bonnie rozmawiały przyciszonymi głosami w samochodzie, ja siedziałam na masce autka i przyglądałam się okolicy. Za dnia to miejsce wydawało się dosyć sympatyczne, ale w nocy wyglądało wręcz upiornie. Drzewa otaczające szkołę rzucały cienie na budynek i tworzyły swoistego rodzaju pajęczynę; wiatr poruszał główkami kwiatów rosnących w ogrodzie i odrywał kawałki farby, odlatującej w kilku miejscach, a z pomieszczeń wydobywało się słabe światło, które nie docierało do nas przez co byliśmy pogrążeni w mroku. Nawet latarnie nie były zapalone, więc jedynym źródłem światła był wiszący nad naszymi głowami księżyc, oświetlający co nieco fontannę z której wydobywały się dźwięki spadającej wody i kamienną ścieżkę, prowadzącą do szkoły. Krótko mówiąc: gdyby były jeszcze porozbijanie okna, a drzewa byłby ogołocone z liści, zapewne to miejsce wyglądałoby jak żywcem wyciągnięte z horroru.
Z kolanami podciągniętymi pod głowę wdychałam mroźne powietrze i rozmyślałam o tym, co dalej. Cały czas zadręczałby mnie pytania typu: ,, A co jeżeli Molly nie widziała sprawcy?" albo ,,Jeżeli Molly poda nam zły opis to co wtedy zrobimy?''. Wiedziałam, że takie gdybanie może jedynie kogoś doprowadzić do obłędu, ale mnie dręczyły wątpliwości. Poza tym coś mi mówiło, że wcale nie chcę poznać prawdy, że jest zbyt straszna abym ją mogła przyjąć do siebie. Z trudem pozbyłam się wątpliwości i starałam się zagłuszyć myśli piosenkami, które przychodziły mi do głowy. Zawsze mi to pomagało, jednak tym razem ta metoda nieco mnie zawiodła.
Na szczęście Cam szybko skończył rozmawiać i puknął w okno samochodu, aby nasi przyjaciele już wyszli.
- Już czas. Travis, Trey i Jake już idą do Rachel, a my mamy zdanie do wykonania.
- Więc jaki jest dokładnie plan?- spytała Bonnie, stając pomiędzy mną i Avalon.
- Sprawa jest prosta.- powiedziałam, starając się ich uspokoić. Choć tego nie okazywali, spotkanie z duchem to nie była zbyt przyjemna sprawa, zwłaszcza z kimś takim jak Molly.- Bonnie i Avalon, stajecie na czatach i pilnujecie czasu. Musimy wyjść przynajmniej pięć minut przed przyjazdem nowego ochroniarza. Jeżeli nas nakryje, skończymy na komisariacie. Wy pilnujecie, a jeżeli ktoś przyjedzie, gwiżdżecie i dołączamy do was. Ja i Cam idziemy do ogrodu i rozmawiamy z Molly. Pytamy się o najważniejsze informacje i zmywamy jak najszybciej się da. Jeżeli nie zdążymy, chowamy się gdzie pieprz rośnie. Proste i szybkie, zrozumiano?
Wszyscy pokiwali głowami, więc spokojnie mogliśmy zabrać się do dzieła. Miałam ochotę załatwić sprawę z Molly i jak najszybciej stąd uciec.
Bonnie i Avalon stanęły przy furtce po obu stronach i zaczęły się rozglądać po okolicy. Cam i ja wdrapaliśmy się na murek, po czym miękko wylądowaliśmy na trawie i zaczęliśmy iść w stronę grobu. Znajdował się on przy fontannie i był otoczony krzakami obsypanymi czerwonymi pączkami róż, które niedawno jeszcze były otwarte. Był to pomysł dyrektora, gdyż Molly kochała róże i zawsze marzyła o małym ogrodzie różanym przy szkole. Co prawda tak naprawdę nie był to ogródek, ale przynajmniej te roślinki tu rosły. Równie dobrze wszyscy mogli to zignorować.
Na nasze szczęście Molly nie trzeba było wywoływać, gdyż ona już tu była. Stała przy fontannie, ubrana w trochę za dużo na taką drobną osóbkę czarną sukienkę, w którą ubrano ją do pogrzebu i z rozwianymi blond włosami obserwowała jak z posążka greckiej kobiety wypływa woda. Jak to duch unosiła się parę centymetrów nad ziemią, a jej postać była przezroczysta, choć jednocześnie biła z niej dziwna, złota poświata, która oświetlała całe otoczenie niczym lampa. Według niektórych było to światło duszy, oczekujące na sąd; duch w ten sposób czekał na swoją kolej z niegasnącą nadzieją, że kiedyś jego wędrówka po świecie żywych się skończy. Trochę dziwiłam się, że Molly nadal tu jest i w dodatku czasami mnie straszy, ale z drugiej strony jak na ducha była tutaj bardzo krótko. Według wielu przesłanek taka istota musiała być minimum dwa lata na ziemi, aby oczekiwać, że lada dzień znajdzie się w niebie, bądź piekle, a Molly była tu krócej.
Obydwoje delikatnie podeszliśmy do Molly, aby jej nie spłoszyć i przystanęliśmy kilka metrów przed fontanną. Myślałam, że od razu się zorientuje co się dzieje i zacznie nas straszyć, ale ona tylko jak zahipnotyzowana wpatrywała się w wodę. To było bardzo dziwne.
Cam odchrząknął, co w końcu zwróciło uwagę kobiety i odwróciła się w naszą stronę. Z trudem powstrzymałam wzdrygnięcie. W miejscu gdzie została uderzona miała rozcięcie na głowie, biegnące od linii włosów do prawego policzka- pamiątka po wypadku.
Molly skrzywiła się na mój widok, choć w jej oczach dostrzegłam smutek, zapewne spowodowany długim pobytem w świecie żywych. Raina kiedyś przyznała, że dla ducha jest to bardzo bolesne doświadczenie, gdyż dopadała cię tęsknota za tym co było, za życiem wśród innych ludzi. Niemal zrobiło mi się jej żal.
- Dzień dobry, Molly.- powiedziałam, siląc się na uprzejmość.
Kobieta uniosła brwi. wyraźnie zdziwiona moim widokiem. W sumie, sama sobie się dziwiłam, że chciałam tu przyjść z własnej, nieprzymuszonej woli.
- Shadow Wilson? W życiu nie spodziewałabym się ciebie tutaj o tej porze... a tak w ogóle czemu mnie widzicie? Inni nie mogą mnie dostrzec.
- Nie jesteśmy ludźmi, ale nie mamy zbytnio czasu na wyjaśnienia.- wtrącił Cam z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Zapewne chciał się jej przypodobać.- Musimy się czegoś dowiedzieć, a tylko pani wie jak nam pomóc.
Stara Molly wyraźnie była zdezorientowana.
- Czego możecie ode mnie chcieć? Jestem tylko duchem.
- Na balu Michella i Erick zostali zaatakowani. Chcemy ustalić sprawcę, gdyż prawdopodobnie jest to ta sama osoba, która uprowadziła naszą przyjaciółkę Shy.
- Shy Benson?!- krzyknął zaskoczony duch, aż zatkałam szybko uszy.- To taka miła dziewczyna. Za życia bardzo ją lubiłam, nie skrzywdziłaby muchy!
Wymieniliśmy z Camem porozumiewawcze spojrzenia. Stara Shy nic by nikomu nie zrobiła, ale wampirzyca być może. Postanowiłam jednak przemilczeć incydent z Bonnie. Zresztą, gdybym jej zaczęła o tym mówić, to nie dosyć że chciałaby wiedzieć kim jesteśmy to jeszcze stracilibyśmy cenny czas, a chcieliśmy jak najszybciej złapać tego wampirka, zanim jeszcze kogo skrzywdzi.
- Chcemy wiedzieć jak wyglądał ten napastnik. Przyda nam się każdy szczegół, a domyślam się, że była pani przy tym zajściu.
Molly wyraźnie oklapnęła, jakby była wyczerpana i pokiwała głową.
- Tak, ale niestety nie mogłam nic zrobić, jak tylko się temu wszystkiemu przyglądać. Biedne dzieciaki, nic im nie jest?- spytała z troską.
- Mają parę siniaków, zwłaszcza Erick. Poza tym, że nadal prześladują ich te wydarzenia to w miarę dobrze się trzymają. Ale czy może nam pani pomóc? Mamy mało czasu.- postukałam w zegarek, jakby na podkreślenie swoich słów. Nerwowo rozglądałam się po okolicy, próbując ocenić czy Jenkins nadal odpoczywa. Na szczęście nic się nie działo, a niedaleko słyszałam ściszone głosy Bonnie i Avalon. To mnie nieco podniosło na duchu.
- Każdy szczegół nam się przyda: blizny, kolor włosów, cokolwiek. Czy mogłaby pani powiedzieć jak wyglądał napastnik?- poprosił Cameron. W jego głosie wychwyciłam niecierpliwą nutę.
Molly przez chwilę zastanawiała się na odpowiedzią ze zmarszczonym czołem.
- Hmm, okej to był na pewno chłopiec na oko w waszym wieku. Chyba był szatynem... nie, blondynem, zdecydowanie.- poprawiła się.- Wysoki, nieco umięśniony. Bardzo wysportowany, bo poruszał się niczym kobra. Ledwo nadążałam za biegiem wydarzeń... coś ci to mówi, Shadow?- spytała, widząc zapewne moją zdziwioną minę.
Chwilka. Blondyn, wysportowany? Obraz zaczął formować się w mojej głowie, ale nie był do końca kompletny. Może się mylę? Znam masę blondynów, którzy są sportowcami, czemu to akurat musi być on? Miałam nadzieję, że to nie ta osoba o której myślę, więc nie odpuszczałam.
- Hmm, jeszcze jakieś szczegóły pani pamięta?
- Miał kły, ostre niczym brzytwy aż sama się zaczęłam się go bać, choć właściwie już nie żyję.
Znów zamyśliłam się na chwilę. Opis Molly był wystarczająco dokładny abym mogła uformować w głowie jego wizerunek. Jednak nie do końca zgadzałam się z tym. To nie mogła być ta osoba. Przecież on chyba nie byłby zdolny do czegoś takiego, prawda? Ale jednak odczuwałam niepokój, a intuicja podpowiadała, że jednak się nie mylę.
Mimo to chciałam spytać się o coś jeszcze, ale poczułam na sobie badawcze spojrzenie Cama.
- O czym myślisz? - zapytał, a oczy zalśniły mu w świetle księżyca przez co wyglądał nieco przerażająco.
- O niczym. - pokręciłam głową. Nie mogłam pozwolić na to, żeby moi przyjaciele dowiedzieli się kim on może być. W każdej chwili mogą wpaść na jakiś głupi pomysł, który może okazać się fiaskiem. Z wampirem trzeba ostrożnie, nabrać trochę dystansu oraz więcej szczegółów, które wskazałyby sprawcę. W dodatku nie byłam pewna czy moje podejrzenia są słuszne... postanowiłam dowiedzieć się czegoś jeszcze. Ostatnie podejście.
- Pamiętasz coś jeszcze? - spojrzałam badawczo na Starą Molly w nadziei, że jeszcze coś sobie przypomina. Owszem, chciałam złapać tego wampira, ale nie mogłam się przyznać, że już kogoś podejrzewam, a poza tym nie miałam ostatniego elementu układanki.
- Shadow...
- Pamiętam!- powiedziała Molly, przerywając tyradę Cama zapewne na temat męczenia duchów. Pewnie myślał, że jestem po prostu zbyt ciekawska i w końcu zdenerwuję tą kobietę tak, że już nic nam nie powie.- Miał strasznie dziwne oczy jak kot. Były srebrne jak księżyc i świeciły tak mocno, że w ciemności można go było wypatrzyć z daleka... Wilson, wszystko w porządku?
Nie, nic nie było w porządku. Właśnie tego się obawiałam. Momentalnie zbladłam i chwyciłam się za włosy, mamrocząc pod nosem: ,,To niemożliwe'', choć właśnie dostałam potwierdzenie, że jednak tak jest. On zawsze był tajemniczy, ale po co miałby porywać Shy, zmieniać ją w wampira i potem jeszcze atakować Michelle i Ericka?! Przecież on ich znał i nie miał z nich żadnego pożytku! Gdyby chodziło o pragnienie, zapewne po prostu wypiłby z nich krew i zostawił całych i zdrowych, a nie pokiereszowanych! Wampiry mogły pić krew z ludzi, ale rzadko i tylko w sytuacji, jeżeli nie miały innego dojścia do życiodajnego płynu i były już na skraju wytrzymałości. W takim przypadku musiały jednak być delikatne, nie wysysać całej krwi z ludzi i co najważniejsze: nie mogły ich zabić, uderzyć i tak dalej, a on... brakowało mi słów, aby wyrazić mój gniew, wzburzenie i przede wszystkim głębokie rozczarowanie.
Ale tak dobrze go nie znałaś, uprzytomniłam sobie, chodząc raz w jedną stronę raz w drugą ,aby się nieco uspokoić. On próbował poznać twoje sekrety, zbliżając się do ciebie. Nie był niewiniątkiem i dobrze o tym wiedziałaś. Tak, wiedziałam że nie był bez skazy, ale o coś tak okropnego w życiu bym go nie podejrzewała.
Cam wyraźnie stracił cierpliwość i chwycił mnie w pasie z troską, abym mu się nie wyrwała. Nawet nie wiem kiedy, słone łzy zaczęły spływać z moich policzków na grunt. Przyjacielskim gestem otarł moje łzy i spojrzał na mnie z troską, całkowicie ignorując ducha Molly, który wyraźnie domagał się jego uwagi.
- Shadow, co jest? Strasznie wyglądasz. Czy ty...
- Tak.- pokiwałam głową i uspokoiłam się. Najgorsze miało być dopiero przede mną.- Ja chyba wiem, kto jest sprawcą. Wracajmy szybko, zanim skończy nam się czas. Musimy jechać do Richelle.
Już szybko zbliżamy się do końca. Chcę już zakończyć tą historię, dlatego zostały mi jeszcze dwa rozdziały i przenoszę się na nowego bloga, którego już przygotowuję i już na nim są dwie notki. Mam nadzieję, że ci, którzy się zrazili do mojej pisaniny dadzą mi ostatnią szansę... ale o tym napiszę pod koniec. Zostały mniej więcej dwa rozdziały i podsumowanie, do następnej notki oraz przy okazji zapraszam was na stronkę o pisaniu i czytaniu na fb, mam nadzieję, że wam się spodoba Kliknij tutaj!
Podczas gdy Cam rozmawiał z moim bratem, który właśnie wybierał się do Rachel, a Avalon i Bonnie rozmawiały przyciszonymi głosami w samochodzie, ja siedziałam na masce autka i przyglądałam się okolicy. Za dnia to miejsce wydawało się dosyć sympatyczne, ale w nocy wyglądało wręcz upiornie. Drzewa otaczające szkołę rzucały cienie na budynek i tworzyły swoistego rodzaju pajęczynę; wiatr poruszał główkami kwiatów rosnących w ogrodzie i odrywał kawałki farby, odlatującej w kilku miejscach, a z pomieszczeń wydobywało się słabe światło, które nie docierało do nas przez co byliśmy pogrążeni w mroku. Nawet latarnie nie były zapalone, więc jedynym źródłem światła był wiszący nad naszymi głowami księżyc, oświetlający co nieco fontannę z której wydobywały się dźwięki spadającej wody i kamienną ścieżkę, prowadzącą do szkoły. Krótko mówiąc: gdyby były jeszcze porozbijanie okna, a drzewa byłby ogołocone z liści, zapewne to miejsce wyglądałoby jak żywcem wyciągnięte z horroru.
Z kolanami podciągniętymi pod głowę wdychałam mroźne powietrze i rozmyślałam o tym, co dalej. Cały czas zadręczałby mnie pytania typu: ,, A co jeżeli Molly nie widziała sprawcy?" albo ,,Jeżeli Molly poda nam zły opis to co wtedy zrobimy?''. Wiedziałam, że takie gdybanie może jedynie kogoś doprowadzić do obłędu, ale mnie dręczyły wątpliwości. Poza tym coś mi mówiło, że wcale nie chcę poznać prawdy, że jest zbyt straszna abym ją mogła przyjąć do siebie. Z trudem pozbyłam się wątpliwości i starałam się zagłuszyć myśli piosenkami, które przychodziły mi do głowy. Zawsze mi to pomagało, jednak tym razem ta metoda nieco mnie zawiodła.
Na szczęście Cam szybko skończył rozmawiać i puknął w okno samochodu, aby nasi przyjaciele już wyszli.
- Już czas. Travis, Trey i Jake już idą do Rachel, a my mamy zdanie do wykonania.
- Więc jaki jest dokładnie plan?- spytała Bonnie, stając pomiędzy mną i Avalon.
- Sprawa jest prosta.- powiedziałam, starając się ich uspokoić. Choć tego nie okazywali, spotkanie z duchem to nie była zbyt przyjemna sprawa, zwłaszcza z kimś takim jak Molly.- Bonnie i Avalon, stajecie na czatach i pilnujecie czasu. Musimy wyjść przynajmniej pięć minut przed przyjazdem nowego ochroniarza. Jeżeli nas nakryje, skończymy na komisariacie. Wy pilnujecie, a jeżeli ktoś przyjedzie, gwiżdżecie i dołączamy do was. Ja i Cam idziemy do ogrodu i rozmawiamy z Molly. Pytamy się o najważniejsze informacje i zmywamy jak najszybciej się da. Jeżeli nie zdążymy, chowamy się gdzie pieprz rośnie. Proste i szybkie, zrozumiano?
Wszyscy pokiwali głowami, więc spokojnie mogliśmy zabrać się do dzieła. Miałam ochotę załatwić sprawę z Molly i jak najszybciej stąd uciec.
Bonnie i Avalon stanęły przy furtce po obu stronach i zaczęły się rozglądać po okolicy. Cam i ja wdrapaliśmy się na murek, po czym miękko wylądowaliśmy na trawie i zaczęliśmy iść w stronę grobu. Znajdował się on przy fontannie i był otoczony krzakami obsypanymi czerwonymi pączkami róż, które niedawno jeszcze były otwarte. Był to pomysł dyrektora, gdyż Molly kochała róże i zawsze marzyła o małym ogrodzie różanym przy szkole. Co prawda tak naprawdę nie był to ogródek, ale przynajmniej te roślinki tu rosły. Równie dobrze wszyscy mogli to zignorować.
Na nasze szczęście Molly nie trzeba było wywoływać, gdyż ona już tu była. Stała przy fontannie, ubrana w trochę za dużo na taką drobną osóbkę czarną sukienkę, w którą ubrano ją do pogrzebu i z rozwianymi blond włosami obserwowała jak z posążka greckiej kobiety wypływa woda. Jak to duch unosiła się parę centymetrów nad ziemią, a jej postać była przezroczysta, choć jednocześnie biła z niej dziwna, złota poświata, która oświetlała całe otoczenie niczym lampa. Według niektórych było to światło duszy, oczekujące na sąd; duch w ten sposób czekał na swoją kolej z niegasnącą nadzieją, że kiedyś jego wędrówka po świecie żywych się skończy. Trochę dziwiłam się, że Molly nadal tu jest i w dodatku czasami mnie straszy, ale z drugiej strony jak na ducha była tutaj bardzo krótko. Według wielu przesłanek taka istota musiała być minimum dwa lata na ziemi, aby oczekiwać, że lada dzień znajdzie się w niebie, bądź piekle, a Molly była tu krócej.
Obydwoje delikatnie podeszliśmy do Molly, aby jej nie spłoszyć i przystanęliśmy kilka metrów przed fontanną. Myślałam, że od razu się zorientuje co się dzieje i zacznie nas straszyć, ale ona tylko jak zahipnotyzowana wpatrywała się w wodę. To było bardzo dziwne.
Cam odchrząknął, co w końcu zwróciło uwagę kobiety i odwróciła się w naszą stronę. Z trudem powstrzymałam wzdrygnięcie. W miejscu gdzie została uderzona miała rozcięcie na głowie, biegnące od linii włosów do prawego policzka- pamiątka po wypadku.
Molly skrzywiła się na mój widok, choć w jej oczach dostrzegłam smutek, zapewne spowodowany długim pobytem w świecie żywych. Raina kiedyś przyznała, że dla ducha jest to bardzo bolesne doświadczenie, gdyż dopadała cię tęsknota za tym co było, za życiem wśród innych ludzi. Niemal zrobiło mi się jej żal.
- Dzień dobry, Molly.- powiedziałam, siląc się na uprzejmość.
Kobieta uniosła brwi. wyraźnie zdziwiona moim widokiem. W sumie, sama sobie się dziwiłam, że chciałam tu przyjść z własnej, nieprzymuszonej woli.
- Shadow Wilson? W życiu nie spodziewałabym się ciebie tutaj o tej porze... a tak w ogóle czemu mnie widzicie? Inni nie mogą mnie dostrzec.
- Nie jesteśmy ludźmi, ale nie mamy zbytnio czasu na wyjaśnienia.- wtrącił Cam z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Zapewne chciał się jej przypodobać.- Musimy się czegoś dowiedzieć, a tylko pani wie jak nam pomóc.
Stara Molly wyraźnie była zdezorientowana.
- Czego możecie ode mnie chcieć? Jestem tylko duchem.
- Na balu Michella i Erick zostali zaatakowani. Chcemy ustalić sprawcę, gdyż prawdopodobnie jest to ta sama osoba, która uprowadziła naszą przyjaciółkę Shy.
- Shy Benson?!- krzyknął zaskoczony duch, aż zatkałam szybko uszy.- To taka miła dziewczyna. Za życia bardzo ją lubiłam, nie skrzywdziłaby muchy!
Wymieniliśmy z Camem porozumiewawcze spojrzenia. Stara Shy nic by nikomu nie zrobiła, ale wampirzyca być może. Postanowiłam jednak przemilczeć incydent z Bonnie. Zresztą, gdybym jej zaczęła o tym mówić, to nie dosyć że chciałaby wiedzieć kim jesteśmy to jeszcze stracilibyśmy cenny czas, a chcieliśmy jak najszybciej złapać tego wampirka, zanim jeszcze kogo skrzywdzi.
- Chcemy wiedzieć jak wyglądał ten napastnik. Przyda nam się każdy szczegół, a domyślam się, że była pani przy tym zajściu.
Molly wyraźnie oklapnęła, jakby była wyczerpana i pokiwała głową.
- Tak, ale niestety nie mogłam nic zrobić, jak tylko się temu wszystkiemu przyglądać. Biedne dzieciaki, nic im nie jest?- spytała z troską.
- Mają parę siniaków, zwłaszcza Erick. Poza tym, że nadal prześladują ich te wydarzenia to w miarę dobrze się trzymają. Ale czy może nam pani pomóc? Mamy mało czasu.- postukałam w zegarek, jakby na podkreślenie swoich słów. Nerwowo rozglądałam się po okolicy, próbując ocenić czy Jenkins nadal odpoczywa. Na szczęście nic się nie działo, a niedaleko słyszałam ściszone głosy Bonnie i Avalon. To mnie nieco podniosło na duchu.
- Każdy szczegół nam się przyda: blizny, kolor włosów, cokolwiek. Czy mogłaby pani powiedzieć jak wyglądał napastnik?- poprosił Cameron. W jego głosie wychwyciłam niecierpliwą nutę.
Molly przez chwilę zastanawiała się na odpowiedzią ze zmarszczonym czołem.
- Hmm, okej to był na pewno chłopiec na oko w waszym wieku. Chyba był szatynem... nie, blondynem, zdecydowanie.- poprawiła się.- Wysoki, nieco umięśniony. Bardzo wysportowany, bo poruszał się niczym kobra. Ledwo nadążałam za biegiem wydarzeń... coś ci to mówi, Shadow?- spytała, widząc zapewne moją zdziwioną minę.
Chwilka. Blondyn, wysportowany? Obraz zaczął formować się w mojej głowie, ale nie był do końca kompletny. Może się mylę? Znam masę blondynów, którzy są sportowcami, czemu to akurat musi być on? Miałam nadzieję, że to nie ta osoba o której myślę, więc nie odpuszczałam.
- Hmm, jeszcze jakieś szczegóły pani pamięta?
- Miał kły, ostre niczym brzytwy aż sama się zaczęłam się go bać, choć właściwie już nie żyję.
Znów zamyśliłam się na chwilę. Opis Molly był wystarczająco dokładny abym mogła uformować w głowie jego wizerunek. Jednak nie do końca zgadzałam się z tym. To nie mogła być ta osoba. Przecież on chyba nie byłby zdolny do czegoś takiego, prawda? Ale jednak odczuwałam niepokój, a intuicja podpowiadała, że jednak się nie mylę.
Mimo to chciałam spytać się o coś jeszcze, ale poczułam na sobie badawcze spojrzenie Cama.
- O czym myślisz? - zapytał, a oczy zalśniły mu w świetle księżyca przez co wyglądał nieco przerażająco.
- O niczym. - pokręciłam głową. Nie mogłam pozwolić na to, żeby moi przyjaciele dowiedzieli się kim on może być. W każdej chwili mogą wpaść na jakiś głupi pomysł, który może okazać się fiaskiem. Z wampirem trzeba ostrożnie, nabrać trochę dystansu oraz więcej szczegółów, które wskazałyby sprawcę. W dodatku nie byłam pewna czy moje podejrzenia są słuszne... postanowiłam dowiedzieć się czegoś jeszcze. Ostatnie podejście.
- Pamiętasz coś jeszcze? - spojrzałam badawczo na Starą Molly w nadziei, że jeszcze coś sobie przypomina. Owszem, chciałam złapać tego wampira, ale nie mogłam się przyznać, że już kogoś podejrzewam, a poza tym nie miałam ostatniego elementu układanki.
- Shadow...
- Pamiętam!- powiedziała Molly, przerywając tyradę Cama zapewne na temat męczenia duchów. Pewnie myślał, że jestem po prostu zbyt ciekawska i w końcu zdenerwuję tą kobietę tak, że już nic nam nie powie.- Miał strasznie dziwne oczy jak kot. Były srebrne jak księżyc i świeciły tak mocno, że w ciemności można go było wypatrzyć z daleka... Wilson, wszystko w porządku?
Nie, nic nie było w porządku. Właśnie tego się obawiałam. Momentalnie zbladłam i chwyciłam się za włosy, mamrocząc pod nosem: ,,To niemożliwe'', choć właśnie dostałam potwierdzenie, że jednak tak jest. On zawsze był tajemniczy, ale po co miałby porywać Shy, zmieniać ją w wampira i potem jeszcze atakować Michelle i Ericka?! Przecież on ich znał i nie miał z nich żadnego pożytku! Gdyby chodziło o pragnienie, zapewne po prostu wypiłby z nich krew i zostawił całych i zdrowych, a nie pokiereszowanych! Wampiry mogły pić krew z ludzi, ale rzadko i tylko w sytuacji, jeżeli nie miały innego dojścia do życiodajnego płynu i były już na skraju wytrzymałości. W takim przypadku musiały jednak być delikatne, nie wysysać całej krwi z ludzi i co najważniejsze: nie mogły ich zabić, uderzyć i tak dalej, a on... brakowało mi słów, aby wyrazić mój gniew, wzburzenie i przede wszystkim głębokie rozczarowanie.
Ale tak dobrze go nie znałaś, uprzytomniłam sobie, chodząc raz w jedną stronę raz w drugą ,aby się nieco uspokoić. On próbował poznać twoje sekrety, zbliżając się do ciebie. Nie był niewiniątkiem i dobrze o tym wiedziałaś. Tak, wiedziałam że nie był bez skazy, ale o coś tak okropnego w życiu bym go nie podejrzewała.
Cam wyraźnie stracił cierpliwość i chwycił mnie w pasie z troską, abym mu się nie wyrwała. Nawet nie wiem kiedy, słone łzy zaczęły spływać z moich policzków na grunt. Przyjacielskim gestem otarł moje łzy i spojrzał na mnie z troską, całkowicie ignorując ducha Molly, który wyraźnie domagał się jego uwagi.
- Shadow, co jest? Strasznie wyglądasz. Czy ty...
- Tak.- pokiwałam głową i uspokoiłam się. Najgorsze miało być dopiero przede mną.- Ja chyba wiem, kto jest sprawcą. Wracajmy szybko, zanim skończy nam się czas. Musimy jechać do Richelle.
Już szybko zbliżamy się do końca. Chcę już zakończyć tą historię, dlatego zostały mi jeszcze dwa rozdziały i przenoszę się na nowego bloga, którego już przygotowuję i już na nim są dwie notki. Mam nadzieję, że ci, którzy się zrazili do mojej pisaniny dadzą mi ostatnią szansę... ale o tym napiszę pod koniec. Zostały mniej więcej dwa rozdziały i podsumowanie, do następnej notki oraz przy okazji zapraszam was na stronkę o pisaniu i czytaniu na fb, mam nadzieję, że wam się spodoba Kliknij tutaj!
Super :D ^^ Nie mogę się doczekać następnego i za razem się go obawiam. Tak mało do końca historii :( Tylko czemu nie użyli runy do ukrywania (za kija nie wiem jak się nazywa) Jej taka ciekawość mnie zżera co dalej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam C. :)
Już nie mogę się doczekać kolejne go rozdziału . GENIALNY BLOG. Proszę dodaj szybko kolejny dział bo juz długo nie wytrzymam przez ciekawość co dalej♡♥♡♥♡♥
OdpowiedzUsuń